Gdy prowadzę warsztaty ze słuchania, to często zaczynam je od następującego pytania:
- Jak się czujesz, kiedy ktoś Cię słucha?
To jest jedno z pytań jakim często zaczynam warsztaty ze słuchania. Robię to po to, żeby ludzie wiedzieli jak duża wartość daje nasze słuchanie innym. Często pojawiają się wtedy takie odpowiedzi:
- czuję się ważny,
- czują się doceniona,
- czuję, że to co mówię ma znaczenie i jest wartościowe,
- mam poczucie, że jestem istotny,
- rośnie moje poczucie własnej wartości,
- mam większe poczucie odpowiedzialności i sprawczości,
- mam poczucie, że jestem kochana,
- czuję się zauważony,
I to wszystko prawda, można by pewnie wymieniać jeszcze długo. Potem trochę sytuację odwracam i mówię, że jeśli to my słuchamy - to to samo dajemy innym - i że to właściwie najprostszy sposób na wspieranie innych.
Kilka dni temu jednak zauważyłem, że na tych warsztatach nie robię jednej rzeczy, a być może warto byłoby zacząć. Nie pytam jak się ludzie czują, gdy ich nie słuchamy. Jaki wtedy im wysyłamy przekaz? Pewnie można się domyślić, że przeciwny, ale jeśli sobie nie powiemy co to konkretnie znaczy, to to nie wybrzmi. A może dobrze by wybrzmiało, że jeśli nie słuchamy kogoś to mówimy mu/jej
- nie jesteś ważny,
- nie jesteś wystarczająco wartościowa by poświęcić Ci kilka minut,
- jesteś dla mnie mało istotny.
- nie cenię cie wystarczająco, by cię chwilę posłuchać.
- twoje zdanie się nie liczy,
- uważam, że wszystko wiem lepiej,
- ważniejszy od Ciebie jest ekran komórki, komputera, czy telewizora.
Przyznam, że kiedy pisałem te słowa w kilku miejscach wahałem się, czy to nie za mocne, że przesadzam.
Być może.
Ale raczej niewiele. A zależało mi na tym, by wywołać w Tobie pewien dysonans.
Wiesz dlaczego?
Dlatego, że to rodzi zmianę.
Jedną z rzeczy jaką najbardziej pamiętam z mojego kursu coachingowego był wzór na zmianę. Brzmiał on tak:
O<F*W
Zmiana zachodzi wtedy, kiedy opór (O) przed zmianą jest mniejszy niż iloczyn frustracji i wizji (F*W). Opór jest czymś naturalnym, bo każda zmiana to przejście z pozycji mistrza do pozycji ucznia. To boli. I by to pokonać potrzeba dwóch rzeczy. Właściwie trzech, ale o trzeciej za chwilę. Wizji, że może być inaczej. Im silniejsza, tym lepsza, bo bardziej działa na wyobraźnię i motywację. Druga rzecz - to frustracja z tego co jest. Stan obecny musi cię wkurzać, żebyś chciała, chciał ruszyć cztery litery.
Sorry, że tak mocno, ale taka jest po prostu rzeczywistość.
Potem potrzeba tej trzeciej rzeczy - pierwszego kroku.
Wiesz co mnie kiedyś tak ruszyło, że stwierdziłem, że coś zmienię?
Kiedyś Ula powiedziała mi, że chciałaby, żebym słuchał jej tak, jak swoich klientów.
Zabolało.
To było dawno, a do teraz pamiętam…
To jedno zdanie dało mi jednocześnie frustracje i wizje.
Pomyślałem sobie: kurcze jak to jest, że to wszystko co robię w pracy robię dla nas. A potem okazuje się, że nie mam sił na to, by taki sam być w domu. Serio - bolało…
Potem okazało się, że nie tylko mnie. Często na szkoleniach spotykam się z ludźmi, którzy mówią, że na klientów nie mogą się wkurzyć, ale potem przychodzą do domu i tam już nie dają rady. I to, co zebrali w pracy wylewa się w domu…
Wiem, ze tak nie musi być.
I o tym jak to zrobić mówię w „Sztuce Słuchania” - kursie online. Tam uczę jak docierać do tego, co naprawdę ważne. Jak radzić sobie z emocjami - swoimi i cudzymi, by nie wracać z pracy do domu i nie irytować się na tych, dla których to wszystko robimy.
To może być dla Ciebie pierwszy krok.
A żeby Cię do tego dodatkowo zmotywować napiszę Ci, że do piątku jest 30% taniej. Wystarczy, że wpiszesz BlackFriday w koszyku. A ten kod będzie działał tylko 10 razy.
Na koniec jeszcze Ci powiem, że jako pierwsi ten tekst czytały osoby, które otrzymują mój newsletter. I prawdę mówiąc rzadko zdarza się, że teksty z newslettera wrzucam te tutaj, więc jeśli masz ochotę dostawać trochę inspiracji do słuchania mailem - to zostaw tu maila.