No właśnie. W naszym wiejskim sklepie jest ich do wyboru kilka. W markecie - pewnie kilkadziesiąt.
Który jest najlepszy?
Nie ma takiego.
Nie ma najlepszego ketchupu, masła, chleba, samochodu, komputera, telefonu.
Majonez jest, ale to inna kwestia.
Keczupu nie ma.
I nie ma tez takiego, który zadowoli wszystkich.
I nie ma co próbować stać się najlepszym keczupem.
Jest sens próbować być najepszym keczupem dla pewnej grupy ludzi.
Ich słuchać, pytać czego jeszcze potrzebują?
Jak jeszcze możemy ich wspierać i im służyć.
Skoncentrować się na tym co ważne.
I olać głosy tych, którzy mówią, że coś jest z Tobą nie tak.
Że nie jesteś wystarczająco pomidorowy, lub pikantny - to o nich.
Albo, że nie odpowiada im odgłos, który wydajesz jak się kończysz.
A przynajmniej słuchać uważnie tego co jest o Tobie, a co tak naprawdę mówi o ich preferencjach. Oni widocznie mają swój ulubiony keczup. I to jest OK.
Ty nie musisz być dla nich. A dla Ciebie ważny powinien być ten głos, który pochodzi od tych, którym na Tobie zależy.
Tego słuchaj. Resztę odcinaj, bo to zakłócenia.