Zacznijmy jednak od początku. Mieliśmy dziś wizytę u optometry, by dobrać i nauczyć się zakładać Jankowi soczewki. To była druga taka wizyta. Pierwsza, kilka miesięcy wcześniej zakończyła się poczuciem porażki i niechęcią do prób wkładania czegoś w oko. Ta, po kilku minutach w gabinecie zakończyła się wybiegnięciem Janka w soczewkach na oczach i z tak wielkim poczuciem dumy, że mi łzy stanęły w oczach.
Tu nie chodziło tylko o okulary. Wiesz o co naprawdę chodziło? Tu - i w innych sytuacjach, w których coś pojawia się po raz pierwszy, jest jakiś strach do przełamania, czy na horyzoncie jest coś nowego co się bardzo chce, ale trochę jednocześnie boi - chodzi o walkę o własne poczucie mocy, a często też o poczucie wartości.
I to jest coś na czym mi, jako ojcu, mężowi, przyjacielowi, bardzo zależy. Chcę moich bliskich wspierać by oni to poczucie mieli na odpowiednim poziomie, by porażki były po prostu lekcją, ale nie wrosły im w serca. To było w mojej głowie, gdy poprzednim razem wyszliśmy z gabinetu bez soczewek na oczach, ale z poczuciem pokonania przez strach przed nieznanym i zbliżający się do oka palec.
I wiem, że pierwszym krokiem, by to zrobić - zarówno w stosunku do Janka, jak i każdego innego, jest usłyszenie o co tak naprawdę toczy się walka. Nie unikniemy w życiu porażek. I to jest OK, takie jest życie. Pytanie jednak, po których z tych porażek podniesiemy się, otrzepiemy pył z kolan i pójdziemy dalej, a które są w stanie nas złamać... Gdy patrzę teraz na to, co przeżywa mój syn, to staram się pytać po których trudnościach moja propozycja pomocy może mu zaszkodzić - bo będzie odbierać mu siłę, a której nie mogę przeoczyć - bo będzie miała negatywny wpływ na jego poczucie własnej wartości, czy sprawczości.
Problem z tym, że z tymi sprawami nie jest tak łatwo jak z fizycznymi upadkami. Tu od razu widać, czy trzeba plastra na zadrapanie, czy kolano wygina się nie w tą stronę co trzeba i warto byłoby jechać na SOR.
Tutaj ważniejsze od tego "co się stało" jest "co znaczy dla Ciebie to, co się stało". A żeby to zbadać potrzebujemy się wsłuchać w opowieść - nie tylko na poziomie faktów, ale też na poziomie znaczeń. Potrzebujemy usłyszeć dlaczego coś jest, lub nie jest ważne. I wtedy może się okazać, że z pozoru drobne sprawy urastają rangą do ważnych wydarzeń, a to, co my uznawaliśmy za istotne - spływa jak po kaczce. Jak do tego dojść? Po pierwsze - nie zgadywać. Po drugie - odpowiednio pytać. Po trzecie - wiedzieć kiedy milczeć i to robić.
Dla mnie to słuchanie ma jeszcze większe znaczenie niż dobra sprzedaż, słuchanie klientów, czy komunikacja z pracownikami. Bo tu chodzi o najważniejsze dla mnie osoby. I właśnie dlatego powstał Internetowy Kurs Słuchania, w którym dzielę się tym co ja robię, by moich najbliższych lepiej słyszeć i im odpowiadać. Jeśli chcesz o tym przeczytać więcej - zapraszam tutaj:
Natomiast jeśli to, co tu przeczytałeś jest dla CIebie cenne - to wrzuć to proszę na facebooka i polub tam Sztukę Słuchania!